Najnowsze komentarze
Good job, Piotrze. :)
mam propozycję fajnego materiału n...
Fajnie to wygląda :) I fajna praca...
do Karwiak Dzięki za troskę, ale ...
"W tej grupie motocykli będziemy m...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

13.08.2009 22:06

Etap VI i VII - krościenko, Zakopane, Rabka i Kraków

Ech to już niestety koniec opowieści z etapów Tour de Pologne. Jeszcze tylko jeden wpis i dalej już będą tylko wspomnienia z wyjazdu. Mam Nadzieję, że nasza ekipa prześle do mnie jeszcze kilka fotek i razem zrobimy jeszcze kilka dodatkowych wpisów. Przypominam, że Piotrek wisimi jeszcze opis na temat zwariowanych i mniej zwariowanych sędziów kolarskich. Zapraszam panowie do współtworzenia tego bloga, bo każdy następny TdP będzie prowadzony przez was/nas!
Wyjechaliśmy z Hotelu pod stokiem narciarskim w lewo. Każdy z nas wiedział co nas czeka :) Suche szosy i winkle na górskich premiach, Pieniny i tatry :) każdy tylko sprawdził ciśnienie w oponach, cały rynsztunek i już gnaliśmy do Krościenka wzdłuż Dunajca. Pierwsze kroki - malowniczy przjazd przez pieniny i zaporę w Czorsztynie. Cóż za piękna jazda i co za wspaniałe asfalty. Raj motocyklizmu został popsuty  przez jadęce na czołowe zderzenie samochody. Szybko interweniowaliśmy w najbliższym posterunku policji mówiąc, że sprawa trafi do samego najwyższego Czesława :) Nie pamiętam jak to się stało, ze po krótkiej chwili dobrej zabawy w peletonie minęliśmy znak 1/2 etapu. A to dopiero początek zabawy. Dla nas zabawa, a kolarze byli już po dwóch morderczych podjazdach w pieninach. Nie wiem jak oni to wytrzymują. Wjazd na rundę - zasadą jest, że podaczas przed ostatniej rundy marshale z TdP przebierają się za niewiasty i kibicują kolarzom na trasie - jest to nasz taki hołd dla ich, jakby nie było poświęcenia na trasie ( i tak wiemy, że robią to za grubą kasę) tym razem też zrobiliśmy wsztystko jak trzeba ::) będą fotki jak tylko Jaco mi prześle fotki jakie chłopakom zrobiłem.

Przejechaliśmy jedną runde przed Zakopanem zaraz za peletonem - na zjazdach 100km/h! szok. My składaliśmy się jak tylko mogliśmy w zakręty a oni na tych cherlawych oponkach normalnie na luzie w zakręt. To nie sprawiedliwe. W końcu odpuściliśmy pości i postanowiliśmy skierować się do Zakopanego zabezpieczyć dojazd do mety. Nie było co zabezpieczać więc skoncentrowaliśmy się na zwiedzaniu i przyrodzie. Jak to zrobić? Normalnie - wyłączyliśmy silniki i zjechaliśmy z góry na luzie, po cichutku siłą rozpędu. Jak bardzo byli zdziwieni turyści - tego nie opowiem - widzieli 4 motocykle, ale żadnego odgłosu :) tylko nasze krzyki "przepraszam, gdzie jest najbliższa stacja?" Ekologicznie i bardzo sympatycznie :) plecamy takie zjazdy. W Zakopanem czekał nas już tylko lans i podsumowania. Cąły wyścig był juz prawie zakończony a nam pozostało tylko zjedzienie golonki w przydrrożnym barze. Ech . dokładnie rok temu staliśmy tutaj zziębnięci w temperaturze 2 stopnie. Gdzie się podziały tamte emocje i tamta adrenalina? Może dlatego czułem lekki niedosyt po tym etapie - w porównaniu z zesżłym rokiem to była dziecinna igraszka.
Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Etap VI i VII
[zdjęć: 5]

Kategorie